Wróciłam wczoraj po siedmiu godzinach prowadzenia szkolenia i... zasiadłam do maszyny. Ach, odprężę się trochę - pomyślałam.
Pocięłam tkaniny (nożyczkami - bo nie zainwestowałam jeszcze w nóż) i pozszywałam w panele, z których powstaną narzuty.
Kiedy je rano wyprasowałam, okazało się, że jest ich 153.
A ja myślałam, że mi to zajęło tylko chwilkę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz