A właściwie dla Joanny... Autor tego dzieła był święcie przekonany, że to prezent dla dziecka; kiedy powiedziałam mu, że kupiłam go dla siebie, zaczął się ostrożnie wycofywać z mieszkania "nie tracąc kontaktu wzrokowego"... Tak naprawdę, Sara też jest w zachwycie. Będziemy bawić się razem.
P.S. Jedna z najtrudniejszych moich inwestycji; same poszukiwanie domku trwały trzy lata. Kiedy wreszcie znalazłam, okazało się, że cena jest poza moim zasięgiem. Potem udało się zgromadzić środki (wszystkim wspierającym ideę baaardzo gorąco dziękuję!), ale samej siebie nie mogłam wystarczająco mocno przekonać, że MOGĘ sobie na to pozwolić. Ostatecznie, jak zwykle, pomogła Sara:
- Będziesz szczęśliwa, jeśli go kupisz?
- Będę!
- To kup, na szczęściu nie wolno oszczędzać!
Extra,też by się takim cudem pobawiła :)
OdpowiedzUsuńJoanno, ten facet to jakiś dziwny musiał być. Przecież widać, że to dla dorosłych! Cudooooo! Ada
OdpowiedzUsuń