Zbieram takie kiczowate artefakty i nie mogę pozbyć się poczucia, że to jest FORMA SZTUKI.
Abraham Moles nazwał kicz sztuką szczęścia (1978). Mnie ona uszczęśliwia. Vivaldi też. Skrzypce Nigela Keneddiego, łowickie wycinanki, delikatna porcelana i kolorowe tkaniny.
Czasem myślę, że katolicy to z nas mizerni. Gdy spojrzałam na te butelki, to burknęłam na ich widok: Jezus Maria! - i zamyśliłam się jak łatwo nadużywać imion świętych, gdy nie wiemy co powiedzieć....
OdpowiedzUsuńA inni mówią o Nim, że to Ten, Który Jest - ale na pewno nie jest plastikowym tworem butelkowym.
Z lekka zniesmaczona tymi aniołkami i maryjkami,
Bożena z B.